Z Lenką po "Malince"

Piątek, 3 sierpnia 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 0

Pokaż trasę GPS#lat=51.867863000885&lng=19.427625&zoom=13&maptype=ts_terrain

A tak wyglądała moja gwiazda/turystka po wieczornej jeździe na Malinkę:

Lenka w swojej "skorupce" © darty24

Z wizytą u strusi we wsi Swoboda

Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 01.07.2012 | Komentarze 0

Dziś rano tak koło 12:00 ruszyliśmy na podróż ku fermie strusi. Przez żar lejący się z nieba, rozgrzane kamienne drogi i leśne dukty, szlaki piesze i rowerowe dotarliśmy do celu. Na fermie podział na kategorie wiekowe. Żłobek to okazy do 6 tygodni. Tygodniówki są już wielkości koguta, te 3 tygodniówki ogromnego Indora. 3 miesięczne latają niczym rotweilery a po 9 miesiącach mają ponad 2 metry wzrostu. Widziliśmy tylko jednego samca, który ma czerwony dziób, nogi i palce i czarne pióra z koloratką u szyi. Strusie potrzebują dużo przestrzeni. Rozwinę trochę to zdanie. Dorosły struś gdy atakuje po trzech krokach osiąga prędkość 70 km/h. Gdy zechce wyhamować to zrobi to po dwóch krokach. Podobno gdy się rozpędzi to po pierwszych 50 metrach biegu zaczyna myśleć po co w ogóle ruszył... Stąd każdy z boksów miał długość ok 70 metrów tak by młodziaki miały czas pomyśleć. Szerokości nie potrzebują aż tyle co długości. Na końcu boksu stał budynek gdzie reszta ekipy siedziała bądź odpoczywała w tak upalny dzień, choć nie zapominajmy skąd pochodzą i gdzie żyją strusie. Na ogół są to pustynie gdzie amplituda temperatur doby wynosi niemal tyle ile u nas porównanie ciepłej wiosny do mroźnej zimy. Więc - 15 stopni mrozu to dla strusi pikuś. Z tyłu budynku, o którym wspomniałem podobno żyją okazy kilkultnie ale są agresywne. Struś żyje maks 70 lat. Możliwe, że jeśli u nas jest drobiem to nie dożywa nawet jednej dziesiątej tego bo albo idzie na strusi garmaż czy inaczej pisząc handel. Polecam każdemu się tam wybrać a głównie tym, którzy jeszcze nie widzieli strusi. U hodowcy można nabyć skorupki jaj, wydmuszki oraz świeże jajo za 50 dyszek. Ponadto robi z piór "skórzawki" ale w wersji ozdobnej czyli do powieszenia przy lustrze czy też łózku. Są wśród klientów nawiedzeni, którzy biorą piórka dla kici czy innego sierściucha by mógł sobie pazury ogładzić...
Wycieczka udana choć w taką temp. trudno o rytm i chęci na kręcenie. Zajżeliśmy jeszcze do lasu Szczawińskiego a potem ruszyliśmy w drogę powrotną...

Lućmierz Grotniki Jedlicze Krogulec Zgierz

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0

Po parku krajobrazowym z dziewczynami

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0

Do babu Gogi.

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 0

Zanim dotarliśmy do babu Gogi pojechaliśmy do Dalekiej a potem przez las na osiedle. Wieczorem wracaliśmy z pełnymi brzuchami i nie było żadnych problemów.

W poszukiwaniu wiosny

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0

7

Razem z moimi dziewczynami pojechaliśmy(nareszcie) na rowery. Udaliśmy się asfaltem do okolic Dąbrówki potem przez Maciejów, Smardzew, Janów, Skotniki do Zgierza. Lena ani razu nie zasnęła. Żona, pomimo jazdy pod górkę dawała sobie pięknie radę. Oby szybko do nastęnego razu.

Sennie.

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0

Zabrałem małą na pierwszą jazdę w tym roku. Podobało się jej tylko do tego stopnia, że nieprzymuszona zasnęła głęboko w foteliku. Choć do momentu popołudniowej drzemki było jeszcze ponad godzinę to nie przeszkodziło jej by zasnąć. I tak właśnie wyglądałem jak ten cap co podtruł dziecko. Głowa leciała jej w dół a kaskiem opierała się o moje pośladki, naprzemian lewy z prawym. Czoło natomiast stabilnie spoczywało na siodle. Ubaw. Podjeżdżam pod garaż by sprytnie przełożyć ją do wózka. Budzi się niespodzianie i mówi "bim-bam" bo to był ostatni dźwięk jaki słyszała gdy jechaliśmy nieopodal kościółka na Rudunkach...
5/1 44min

Do dziadka we troje

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 0

Lenka w Arturówku.

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 0

Po południu skoczyłem z Leną zamoczyć stópki do Arturówka. Bardzo podobał się jej mokry piasek a woda powodowała u niej automatyczny przykurcz nóg do siadu. O mało a nie zmoczyła by spodenek. Z powortem był płacz i lament. Nie wiedziałem, że opaska zsuneła się jej z czoła na oczy i tak biedna przejechała cały odcinek do wycieczkowej. Nie wiem co pomyśleli sobie Ci, którzy nas wtedy widzieli... Sądziłem, że jeśli poprawię to i humor powróci. Myliłem się - była zmęczona i najwyraźniej znudzona jazdą. Co za dużo to nie zdrowo.
W poprzednim wpisie umieściłem sumę podjazdów i odczyty z pulsów

Lenka u dziadka Andrzeja

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 0

Na pierwszą wycieczkę Lenki wybrałem się bez żony ale wyjazdy z córką zamieszczać będę w kategorii "we troje". Pojechałem z nią do dziadka a mojego ojca. W sumie jak dojeżdżałem to zasypiała. PO krótkiej zabawie i próbach chodzenia najtrudniejsze było spakować ją z powrotem do fotelika. Jak już ruszyliśmy to ucichła. Jak na pierwszy dystans to nawet nieźle no ale aż tak wolno nie jechałem...