Kto?

[brak pliku z avatarem] Cześć, jestem darty24 z miasteczka Zgierz. Przejechałem 71449.27 kilometrów asfaltami. Resztę 11638.38 w terenie. Moja średnia to 20.72 km/h i... żaden to wyczyn;P


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy darty24.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:679.56 km (w terenie 100.00 km; 14.72%)
Czas w ruchu:34:35
Średnia prędkość:19.65 km/h
Maksymalna prędkość:66.70 km/h
Suma podjazdów:400 m
Maks. tętno maksymalne:194 (102 %)
Maks. tętno średnie:139 (73 %)
Suma kalorii:20733 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:45.30 km i 2h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
28.03 km 0.00 km teren
01:25 h 19.79 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:18.0
HR max:145 ( 76%)
HR avg:108 ( 56%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 608 kcal
Rower:Magner

62

Poniedziałek, 31 maja 2010 · dodano: 31.05.2010 | Komentarze 0

Regeneracyjne tempo po wczorajszym tripie.

Dane wyjazdu:
94.57 km 30.00 km teren
04:39 h 20.34 km/h:
Maks. pr.:66.70 km/h
Temperatura:27.0
HR max:191 (100%)
HR avg:133 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3602 kcal
Rower:Magner

E 69 - Lajtowa wycieczka - przed burzą ucieczka.

Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 30.05.2010 | Komentarze 0

Wg prognoz synoptyków niedziela miała obfitować w deszcz. Na szczęście na zdjęciach widać jedynie słońce i dużo słońca i mniej chmur. Start zaczynaliśmy przy Volvo na Łokietka.
Start - VOLVO © darty24

Byłem przed czasem i postanowiłem podjechać na stację paliw po paliwo Oshee. Tam czaił się dejv. Gdy już się zbieraliśmy stację minęła MagdaP. W umówionym miejscu pojawili się również Kamilek, st@rost i Tom.
Nadjeżdża kpt. Węgorz. © darty24

Cała szóstka gotowa na lajt.
Wasze zdrowie kompanii druhy. © darty24

Ruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Ojcowa. Trochę błota i trochę kamieni. W lesie tuż przed doliną Prądnika Korzkiewskiego błota niezły ulepek. Prócz tego w standarcie powalone drzewa i przeprawianie się z rowerami przez powały.
Prądnik Korzkiewski. © darty24

Tom: zdaje się, że pomylił drogę. © darty24

Na dole mała zbiórka i ruszamy dalej asfaltem pod bramę krakowską.
MagdaP - co oznacza to "P"? © darty24

Nasze tempo nie należy do tych lajtowych lajtów;P Magda zostawia w tyle paru jegomości;]
St@rost zaprasza do zdjęć ze Stingiem. © darty24

Po kilkunastu min postoju ruszamy w stronę niebieskiego szlaku okalającego Pieskową Skałę. Jechałem tamtędy we wrześniu ubiegłego roku. Pamięć o niektórych zakamarkach się przydała.
Kilka minut i nóżki swędzą. © darty24

Zaczeliśmy od Doliny zachwytu. Przyjęła Nas trawa oraz grząskie i wyboiste podłoże. Oczywiście nie zabrkało powalonych drzew, które czekają samotnie aż przyjdzie drwal...
Jako drugi medluje się Kamil. © darty24

dr. sonwat jest fotogeniczny © darty24

Jest starost i tom. © darty24

Po dolinie czekały krótkie wyboje i asfalt ostro pod górę. Później przejechaliśmy obok schroniska, gdzie z asfaltu szlak prowadzi w prawo a nawierzchnia zmienia się w podmytą, wysypaną kamieniami drogę. Dalej rozciągają się malownicze widoki na Sułoszową.
Język mój, polski język. © darty24

dr_mgr_inżr_Wacuav © darty24

Magda i jej serpentyna. © darty24

Fanatastycznie się zjeżdża po kamieniach oczywiście mając na uwadze pagórki, pośród których jest umieszczona droga. Na dole w Sułoszowej II kościół gości dzieci komunijne.
Magda i St@rost © darty24

Zbieramy się do kupy i wkręcamy się w dalszą część niebiskiej drogi. Jeździć w pełnym słońcu można ale zawsze przychodzi taki moment, że potrzeba nam ochłody. Proszę bardzo - odcinek leśny, nie za długi ale w dół po korzeniach i kamieniach. Techniczna jazda to coś co lubię:] Docieramy wszyscy na dół w całości.
Ukryty obiektyw. © darty24

Są wszyscy przejezdni © darty24

Obieramy azymut na zjazd do zamku w Pieskowej. Poszukujemy zimnego piwa. Okazuje się, jest ale należy pokonać ok. 800 m. asfaltem w górę. Ruszamy. Podczas kręcenia sam dr.wacon(dejv) śmie twierdzić i dopuszcza całkiem na serio myśl okrutną, że Nas oszukano, że tam na górze nic nie ma - ble,ble,ble;)
- Wacku najdroższy, nie skamlaj. Jest na pewno.
O O, pywo! © darty24

Tak się chłopu podobała jazda, że nie skojarzył iż to schronisko już mijaliśmy. Gotów był pójść w sprzeczkę. Na szczęście kilka zimnych łyków piwa schłodziło jego niecne zapędy!
Temu panu już nie podajemy. © darty24

Gęsia szyja z alu. © darty24

Tom vs Magda © darty24

Instrucja wlewania w mp3. © darty24

Wyznanie wiary Wacka. © darty24

Czarne koszule. Six is nine. © darty24

Uzupełniliśmy płyny, nakarmiliśmy żołądki i w drogę. Wyjeżdżamy z OPN niebieskim do góry. Przedzieramy się terenem do Jerzmanowic. Ale jeszcze przed był taki ciekawy odcinek. Nagle st@rost(prowadził Naszą szóstkę) skręcił w niby to krzaki niby lasek. Okazało się, że jest to taki zalesiony, niezbyt głęboki, kamienisty wąwóz, który dalej jest porośnięty już tylko trawą i prowadzi skrótem do Jerzmanowic. Ja wjechałem ostatni bo nie mogłem zrzucić na młynek a zauważyłem, że prowadzą rowery. Wreszcie udało się. Minąłem Magdę i wyjechałem po tych kilku kamieniach bez żadnego muśnięcia podłoża butami. Pomyślałem - jak dobrze mieć te MK. Jazda tym odcinkiem była na tyle długa, że udało mi się na jego końcu zrobić każdemu zdjęcia:)
Tuż przed Jerzmanowicami. © darty24

Najseksifotogeniczny. © darty24

Reszta maruderów. © darty24

Tak jest, dzielna kobieta. © darty24
Nikt by się nie spodziewał. © darty24
Zasłużył sobie na ładną fotkę. © darty24

Dojechalimy! chyba odparzenia do krwi © darty24

Pożegnaliśmy Tom'a i w piątkę ruszyliśmy przez Łazy w stronę doliny będkowskiej na ostatni piwny przystanek. Dało się zauważyć czarne chmury i burzowe grzmoty. Wersja opty. zakładała, że po będkowskiej zajedziemy do d. bolechowickiej. Jednak piwo smakowało, prócz tego musiałem zmienić dętkę bo znów niskie ciśnienie - tym razem w przednim kole, spowodowało przyszczypanie dętki. Wszystkie te opóźnienia skłoniły do jazdy na skróty do Zabierzowa. Mimo tego ulewa Nas dogoniła. Jazda w takich warunkach nie należy do bezpiecznych. Jadące auta to raz a dwa to pioruny, które ostatecznie przesądzają o losie rowerzysty...
Wraz z dwójką innych rowerzystów przeczekaliśmy nawałnicę w skromnej altance na czyjejś posesji. Nikt do Nas nie strzelał, przecież leżącego(mokrego) się nie dobija. Cała reszta to asfalt na bronowice. W mieście sucho, ludzie spacerują niczego nie świadomi, jedzą posiłki, liżą lody a ja myślę, czy nie będę przeziębiony po tym lejku. Odprowadziłem dejva do pl. Inwalidów i tam skończyła się wycieczka. Dzięki wszystkim za obecność. Zadowolony jestem ponieważ SLX pozwalał mi na bezawaryjną i skuteczną jazdę. A co do opon to mam nadzieję, że wyższe ciśnienie rozwiąże problem snejków ostatecznie, jak piorun;P

Dane wyjazdu:
52.14 km 0.00 km teren
02:20 h 22.35 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:20.0
HR max:159 ( 83%)
HR avg:112 ( 58%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1118 kcal
Rower:Magner

Podwieczorna relaksacja.

Sobota, 29 maja 2010 · dodano: 29.05.2010 | Komentarze 0

Całym ciągiem asfalt. Trochę po bulwarach wiślanych gdzie bardziej sucho lecz nadal się kurzy. Błonia, Jadwigi do rondka, Balicka przez bronowice i z powrotem zwierzyniec znów błoń i spadówa bulwarami przez M1, Cechową, Longinusa, Most do Rybitwy i PKP Cargo. Pyszna kolacja po wspaniałym dniu.
Kategoria inne przypadki


Dane wyjazdu:
68.24 km 6.00 km teren
03:09 h 21.66 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max:175 ( 92%)
HR avg:118 ( 62%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 1703 kcal
Rower:Magner

61

Piątek, 28 maja 2010 · dodano: 28.05.2010 | Komentarze 0

Wspaniała pogoda. Sucho, słonecznie, bajecznie. Wyjazd z pracy bramą nr 5, lasek mogilski. W nim powały z drzew i rozległe kałuże. Potem cuchnący asfalt do bulwarów gdzie nie wszędzie dało(zwłaszcza w stronę toru kajakowego) się wjechać. Albo maź na powierzchni albo obfite dziury po podmyciu. Do Tyńca dotarłem asfaltem. Zjechałem do rzeki aby się rozejrzeć. Sprawa po powodzi wygląda jeszcze nieciekawie ale przejechałem się ścieżką obok skałek wzdłuż podnóża opactwa Benedyktów. Błota sporo a opony ładnie obklejone tak, że tylko dało się prowadzić i oczywiście stąpać po grząskim poszyciu...
Zrezygnowałem z jazdy wałem, którym miałem zamiar dotrzeć do pieszego zielonego szlaku prowadzącego po lini najciekawszych wzniesień w okolicy Tyńca na rzecz dotarcia na szlak asfaltem. Hm, dawno nie byłem w lesie a jest tam gdzie jeździć. Dróżki w świetnym stanie, przewyższenia, cisza i spokój. Jechałem jakiś czas zielonym ale zgubiłem track i wyjechałem w zabudowania ale szybko objąłem azymut ul. Obr. Tyńca i przedarłem się z impetem przez las do Podgórek a następnie kładka nad autostradą i Kobierzyn i Jugowicka i Kurdwanów i rozjazd spokojniej do mieszkania na pyszne leczo:]

Dane wyjazdu:
37.81 km 7.00 km teren
01:53 h 20.08 km/h:
Maks. pr.:36.10 km/h
Temperatura:18.0
HR max:171 ( 90%)
HR avg:117 ( 61%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 1059 kcal
Rower:Magner

60

Środa, 26 maja 2010 · dodano: 26.05.2010 | Komentarze 0

Rano chłodniej. Po pracy deszcz. Nie poddałem się pogodzie, zwłaszcza, że była okazja do przetestowania SLX'a. Mokro to trudne warunki dla mechanizmów. Po dojeździe asfaltem na Prokocim, wskoczyłem w błoto, pokrzywy(nogi cudnie szczypią) i kamieniste ścieżki w parku by poznać możliwości opon i przerzutki. A używaną wcześniej przez Darfu tylną przerzutkę z lekkimi luzami sprzężyłem z klamkomanetką Alivio i ośmioma zębami srama. Działanie całości jest o wiele sprawniejsze. Zmiany przełożeń następują szybciej i ciszej, tak w górę jak i w dół. Prócz tego zmieniarka zaprojektowana w systemie SHADOW nie podskakuje tak nerwowo na wybojach przez co trakcja jest stabilniejsza i można dokręcać nawet gdy jest mokro. Łańcucha nie zrywa i nie ma mowy o przeskokach. Sprężyna naprężająca długi wózek doskonale prowadzi łańcuch. Jestem zadowolony. Dzięki Darfu.

Dane wyjazdu:
39.40 km 0.00 km teren
02:04 h 19.06 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:139 ( 73%)
HR avg:105 ( 55%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 750 kcal
Rower:Magner

59

Wtorek, 25 maja 2010 · dodano: 25.05.2010 | Komentarze 0

Po pracy pojechałem do darfu po slx'a. Nie miałem weny by ją założyć. Za to obejrzałem dokładnie. Trzecia od góry w katalogu Shimano SLX shadow doskonale się prezentuje. Jest sztywna i nie ma luzów(póki co;) lecz nie wiem czy będzie pasować do haka i w ogóle do klamkomanetki alivio.
Sresetował się licznik ale na szczęście pamiętałem ile dziś km zajęła mi ta przeprawa.

Dane wyjazdu:
38.95 km 22.00 km teren
02:31 h 15.48 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:15.0
HR max:188 ( 98%)
HR avg:139 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2044 kcal
Rower:Magner

Błotna randka w ciemno.

Poniedziałek, 24 maja 2010 · dodano: 24.05.2010 | Komentarze 1

Psuła mi się alivio gdy podjeżdżałem w sikorniku takim wąwozem co by ominąć powałę a tu nagle dojeżdża Space. Poczekał chwilę na regulację i ruszyliśmy na pierwszy etap Naszej randki e69:
W sikorniku błoto i ślisko. Niektóre momenty nie do wjechania.
W wolskim dużo błota aż po zoo.
Potem jakieś kosmiczne, korzenne i strome zjazdy. Bardzo techniczne.
Następnie podjeżdżaliśmy pod zoo jakimiś pieszymi szlakami i kawałek asfaltem.
Dalej w dół pieszym do bramy LW i podjazd do SIK i tam ostatni etap jazdy terenowej aż do cm. salwatorskiego. Rozjazd do domu. Jak na poniedzialek - po dłuższej przerwie - sporo kilometrów. Jutro regeneracja.

Dane wyjazdu:
29.24 km 0.00 km teren
01:21 h 21.66 km/h:
Maks. pr.:33.60 km/h
Temperatura:19.0
HR max:163 ( 85%)
HR avg:117 ( 61%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 768 kcal
Rower:Magner

57

Poniedziałek, 24 maja 2010 · dodano: 24.05.2010 | Komentarze 0

Przeziębienie opanowane=można jeździć. Nowe opony buczą a kierownica wibruje jak przy prowadzeniu traktora - tak jeździ się na MK 2.2 po asfalcie;) O dziwo średnia prędkość wzrosła i jedzie się jakby lżej. Nie potrafiłem w to uwierzyć i dwa razy mierzyłem średnicę opony po osi balona po to aby mieć pewność, że licznik nie kłamie. 209 cm w obwodzie to 3 centy więcej jak w Miśkach!
Dziś wieczorem może zawitam w teren zwany dalej e69...

Dane wyjazdu:
29.50 km 10.00 km teren
01:49 h 16.24 km/h:
Maks. pr.:52.70 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg:124 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1083 kcal
Rower:Magner

Penetrowanie okolic pod kątem jazdy technicznej;]

Sobota, 15 maja 2010 · dodano: 15.05.2010 | Komentarze 0

Dziś był dzień próby i to nie tylko okolicznych dziur-tych w dętce też...
Mianowicie wymieniłem kasetę(na 11-32 t), łańcuch i opony. Babrałem się przez dwa dni. Długo - ale jak chce sie mieć dobrze to trzeba poświęcić trochę czasu. Otóż po przygodach z alivio okazało się, że dwie szprychy mocno się wygieły a obręcz rozcentrowała. Poprawienie koła zajęło mi najwięcej czasu lecz ważne, że skutecznie. Zużyty łańcuch i kaseta wylądowały przy "dzwonkach" na odpady. Ich miejsce zajmuje już sram pg-870 i czarna 820ka. Najwięcej jednak zmian w prowadzeniu miały przynieść nowe Continental MK 2.2.
Co by wszystko miało ręce i nogi, czyli kolor obręczy był jednakowy wymieniłem przednie koło-na to, które woziło mnie całą zimę. Zaplot szprych na dwa krzyże obniża wytrzymałość na rozcentrowanie a klasa obręczy Alex Rims Ace18 wiele dobrego nie wnosi. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma...
Faktem jest, że w ciemno zakupiłem MK, za to w promocyjnej cenie, jak zwykle na allegro. Założenie zwijanych Kingów nie przysparza kłopotów no chyba, że ktoś chce mieć super równo ułożoną oponę na obręczy to wtedy przyda się cierpliwość. Gumy lekkie ok 1150 gramów/komplet, do nich dętki Bontrager, które też są lżejsze od wszystkich innych przeze mnie dotychczas posiadanych. Kalkulując na zimno, szacowałem, że zdejmę przez te manewry trochę ciężaru z kół a wobec przedniego - kosztem wytrzymałości. Ale zanim się przekonałem jak się jeździ musiałem poprawnie ustawić alivio przede wszystkim. Kurde, udało się! A tydzień wcześniej zastanawiałem się jeszcze na zmianą przerzutki i to w trybie pilnym. Wiadomo, sprzęt do trekkingowej jazdy jakim jest zmieniarka z serii alivio nie będzie taką iskierką jak slx, xt czy saint. Poza tym v-ki, piwoty oczyszczone z błota i siknięte WóDę-40% zaczeły odbijać od ścianki obręczy. Korba, łańcuch i kaseta bez większych szczęknięć współpracują. Uwaga zbliżam się do meritum i przy okazji krótkiego porównania opon:

Michelin Country Trail 1.95 vs Continental Mountain King 2.2

Zacznę od tego, że "miśki" są oponami kierunkowymi, posiadają bieżnik wystaraczający do jazdy w terenie. Ułożenie kostek bieżnika daje dobre wizualne wrażenie jednak kiedy miśki pojawiają się w cięższym terenie np. błocie, mokrych kamieniach czy korzeniach tam kończy się pewność co do: trzymania bocznego, ciągu podjeżdżania i jakiegokolwiek komfortu jazdy, z obawą o utratę przyczepności. Jakość mieszanki gumowej również ma wpływ na jakość w/w cech. Misie CT 1.95 są idealne na suchy, lekko pofałdowany teren, z małą ilością kamieni i korzeni. Świetnie się jeździ nimi po asfaltach. Ja zmuszałem je do jazdy w terenie i dawały mi średnią satysfakcję, zazwyczaj wtedy, gdy podprowadzanie stawało się konieczne. Zmiany są dobre a te na lepsze, jeszcze fajniej zapadają w pamięć:]
To co spotkało moje przeświadcznie nt. "grubych" opon MK(kiedyś nie kupiłbym takich, nawet w atrakcyjnej cenie) mogę porównać jedynie do zgonu zawałowca, któremu nie dana była kolejna szansa. MK są również kierunkowe. Posiadany model to zwijana opcja.
Jazdę zacząłem na niskim ciśnieniu. Nie mam w palcach ciśnieniomierza ale wyczuwało się pod palcem jakieś 2 bary. W przednim trochę mniej. Dojechałem do parku Jerzmanowskich. Jest tam trochę wysypane tłuczniem, są alejki błotem wyłożone, gołe kamienie w krzakach, trawa i korzenie też. Nie zapomnę pierwszego pochylenia się w lewo związanego ze zmianą nawierzchni z asfaltu na kamienisty track. Miodzio!! To jest to czego nie miały Michy - zapas bezpiecznego pokonania wirażu i komfort jego posiadania w pełni do dyspozycji. Przy jeździe na wprost po takim kamienistym odcinku płynie się niczym na poduszkowcu. Przy tym nie odczuwa się prędkości. Dalej błoto - niech mi będzie. Przejeżdżam i chlapie ostro na twarz ale nie rzuca na boki, nie mam wrażenia, że zaraz się zapadnę. Można sobie kontrolować skręcanie i dokręcanie. Zawsze z pozytywnym skutkiem. Dalej wąski odcinek ku górze, gdzie błocko, kamienie i ostry zakręt w prawo. Wrzucam na młynek i na 32kę i... jadę bez strachu, pod górkę. Tylko czuję dziwne pieczenie!? Ach te majowe pokrzywy;] Stwierdzam, że gdy są miękkie to można w łatwym terenie wchodzić w zakręty jak cyrkiel do wąskiego piórnika. Pompuję od poziomu 2.5 w zwyż na tył, przód jak zwykle mniej. I co? I powtórka i przez pokrzywy ale tym razem prosto przez jeszcze więcej pokrzyw i widzę stromą ściankę - trzy metry do pokonania po płaskim i wyjeżdżam bez kłopotów z przyjemnością. Zaraz zjeżdżam powracając w dokładnie to samo miejsce by uwierzyć, jakie posiadłem możliwości. Myślę sobie, że skoro jest tak dobrze to ruszam przez Rżąkę do Kosockiego lasu. Zjeżdżam drogą, po której zimą śmigałem i wjeżdżam do lasu. Tam w dole strumyk, jakaś prowizoryczna kładka i takie śliskie błoto, że gdybym nie opierał się o rower, który był niżej to na pewno zsunąłbym się do tego kanału. Śliskie, nieprzyjemne błoto. Cofnąłem się jakoś odruchowo. Pokręciłem się jeszcze po okolicy i wyjechałem z powrotem do podjazdu pod fort Kosocice. Minął mnie biker, pozdrowiliśmy się. Z tamtąd dojechałem na Kurdwanów. Z ul. Stojałowskiego skręciłem w prawo docierając w rejon ulic i bloków przy Kordiana. Jest tam taki pustostan, porośnięty trawą, do tego cały zalany wodą a po brzegach obłożony błotem - gliną i iłami. Jak zobaczyłem ten przesmyk postanowiłem się mu nie oprzeć i wykorzystać do cna okazję. Myślami byłem z ekipą enduro69. Ominął mnie wyjazd z nimi. Byłem ciekaw, który z panów chciałby spróbować jazdy po tym krótkim ale niezwykle, nieprzyzwoicie soczystym odcinku, który mieszkańcy okolicznych bloków omijali z dala. Zabawę miałem świetną gdy ludzie mi się przyglądali gdy się tam pluskałem. Ale najwięcej frajdy dał mi krótki odcinek do góry, dosyć stromy i cały z błotka. Pokonałem go ruszając u jego podnóża a zaraz potem szczęśliwy powróciłem by przekonać się, że to nie jakiś żart. Tak sprawnie! MK ciągną w górę, niczym kolejka linowa, są bezlitosne dla błota, kamieni a przy tym dają ogromny zapas bezpieczeństwa i komfortu kierującemu. Zabawom tym nie musiało być końca gdybym nie postanowił podjechać na dziedziniec kościoła przy szkole wyższej im. Bogdana Jańskiego. Obrałem dróżkę dla wózków z dziećmi i straciłem równowagę. Tylna opona znalazła się gwałtownie pomiędzy dwoma wybetonowanymi bloczkami na schodkach. Zaraz potem usłyszałem syczenie i wiedziałem co mnie czeka. Zmiana sprawnie odbyła się na terenie małego placu zabaw dla dzieci. Nikomu nie przeszkadzałem;] Potem emocje jakoś ze mnie zeszły - widocznie razem z powietrzem - co w następstwie ukierunkowało mnie w stronę domu.

Ogromne jest osiedle Kurdwanów. Mimo to w gąszczu betonowych mieszkań znajduje się kilkadziesiąt metrów kwadratowych do przekonania się, jak niewiele znaczy tak wiele. Opony Conti zdały egzamin na piątkę. Szóstka będzie gdy nie zawiodą mnie przy najbliższym wypadzie z enduro sixtynine.
Kategoria inne przypadki


Dane wyjazdu:
42.51 km 0.00 km teren
02:04 h 20.57 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:18.0
HR max:165 ( 86%)
HR avg:107 ( 56%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 947 kcal
Rower:Magner

56

Czwartek, 13 maja 2010 · dodano: 13.05.2010 | Komentarze 0

Prognoza zapowiadała się nienajlepsza na czwartek ale jak zwykle kto nie ryzykuje ten nie ma. Ja nie mam jeszcze nowej kasety na którą czekam ale za to mam już łańcuch, do niego rohloff'a. Do kół już mam Continental'e MK 2.2 a poza tym to jeszcze usyfiony rower i trza by go odkurzyć po akcji łamania alivio przy sobotniej wyprawie enduro69.pl